środa, 20 marca 2013

Caudalie

Caudalie to francuska firma tworząca kosmetyki na bazie wyciągu z winogron, ich pestek oraz winorośli. Antyoksydanty, resweratrol i viniferin (patenty firmy) w nich zawarte, bardzo korzystnie działają na skórę, utrzymując ją w dobrej kondycji, zwiększając jej elastyczność, jędrność, likwidując przebarwienia i zapobiegając nowym. Cera jest odżywiona, młoda i promienna. Każdy znajdzie coś dla siebie, bo firma wypuściła na rynek kilka serii odpowiadających na różne potrzeby.
W kosmetykach Caudalie nie znajdziemy parafiny,  olejów mineralnych, sls'ów, sztucznych barwników, phenoxyethanolu (środek konserwujący) i nielubianych przeze mnie bardzo- parabenów. Dodam jeszcze, że firma nie testuje na zwierzętach i wspiera czynnie ochronę środowiska poprzez np. zalesianie Amazonii. Sprzeciwia się, rabunkowemu wręcz, pozyskiwaniu oleju palmowego. Oprócz tego przekazuje 1% swoich rocznych dochodów na ekologię. Taka filozofia bardzo do mnie przemawia.


O Caudalie słyszałam jedynie w kontekście, ich słynnej już mgiełki do twarzy, Beauty Elixir, i gdyby nie to, że mój ulubiony przeciwsłoneczny Nuxe był niedostępny, to pewnie dalej nie miałabym bladego pojęcia o tej firmie. Nie czekając na uzupełnienie sklepowych zapasów kliknęłam, zapłaciłam i przyszło to:


Kupiłam w zasadzie tylko krem przeciwsłoneczny (ostatni) reszta była promocyjnym dodatkiem do zakupów. No i dobrze;) Ha! Takie niespodzianki to ja uwielbiam.
Bonus zawierał miniatury
-wody micelarnej
-kremu-sorbetu do twarzy
-lotionu do ciała
-żelu pod prysznic
-szamponu
-kremu do rąk

Dziś skupię się tylko na trzech produktach, które zdążyłam zużyć- reszta jedzie ze mną na świąteczny weekend.


Zacznę od tego, za który zapłaciłam czyli Soleil Divin Anti-Ageing Face Suncare SPF 30


Krem chroni zarówno przed promieniami UVB jak i UVA, a producent zapewnia, ze filtr jest fotostabilny i doskonale tolerowany przez skórę. Polifenole z pestek winogron strzegą nas przed przedwczesnym starzeniem. Opatentowany przez Caudalie kompleks Vinolevure odpowiada za nawilżenie, wzmacnia komórki skóry i chroni ich DNA. Produkt jest niekomadogenny i nadaje się dla każdej cery.



Krem jest dość gęsty- ma konsystencję śmietany, ale bardzo dobrze się rozprowadza. Gorzej jest, w moim przypadku, z wchłanianiem. Producent obiecuje, że pozostawia skórę matową bez klejącej się powłoki- na mojej twarzy tworzy się lekko tłustawa warstweka, która osobiście mnie wkurza, bo po prostu lśnię. Zimą  mi to jakoś specjalnie nie przeszkadza, a nawet powiem, że taka bariera przed zimnem jest pożądana. Ale latem? W upał? Nie wyobrażam sobie tego. Myślę, że mogłabym robić wtedy za latarnię.
Jeśli chodzi o makijaż to np. krem BB spływa sobie po jakimś czasie, ale cięższe podkłady kryjące, matujące ( np DW EL, Revlon Color Stay) współpracują z tym kremem idealnie. Nic się nie waży, nie roluje, podkład świetnie się z nim stapia, ale bez przypudrowania się nie obejdzie. Krem nie bieli twarzy, co czasem zdarza się takim specyfikom. Zapach jakoś nie powala- pachnie jak typowy krem z filtrem.
Produkt rzeczywiście porządnie nawilża i zdecydowanie nie zapycha. Działania anti-ageing nie zauważyłam, tym bardziej ochrony DNA (raczej trudne do zaobserwowania;))
Podsumowując: bardzo dobry krem, w moim przypadku- na zimę. Myślę, że  Te z Was, które są posiadaczkami suchych cer będą zadowolone przez cały rok.


 Vinosource Moisturizing Sorbet dosłownie powalił mnie na kolana.


Kremem tego nazwać nie można. Jego konsystencja naprawdę przypomina sorbet i w zetknięciu ze skórą zamienia się w wodnisty żel. Bardzo zaskakujące zjawisko.


W jego skład wchodzi woda winogronowa, polifenole, rumianek i kompleks wzmacniający Vinolevure.
Produkt przeznaczony jest do cer wrażliwych i raczej młodych, ale pomimo, że to nie moja półka wiekowa, chcę go mieć w pełnym wymiarze. Zachwycił mnie tym jak cudownie koił i dogłębnie nawilżał moją twarz. Świetnie się wchłaniał (do matu, żadnego świecenia), bardzo dobrze spisywał się pod makijażem i nie było ważne czy mam krem BB czy podkład. Nie zapychał, ślicznie, świeżo pachniał. Po prostu ideał wśród nawilżaczy. Być może dla mega sucharów będzie niewystarczający, ale mieszńce i tłuściochy będą zadowolone;) Muszę, muszę, muszę go mieć.

I na koniec produkt, przez który niebawem dopuszczę się zdrady-  Eau Demaquillante, lub jak ktoś woli Cleansing Water, czyli woda micelarna.


Produkt przeznaczony jest do każdego rodzaju skóry, również wrażliwej. Delikatnie, ale niezwykle skutecznie, szybko i dokładnie usuwa makijaż. Pozostawia skórę miękką, nawilżoną i co najważniejsze bardzo dobrze oczyszczoną. Nie podrażnia oczu, ale z wodoodpornym tuszem sobie nie radzi. Zresztą nie znam żadnego micela, który by to robił. Pachnie świeżo i jest wydajny- to opakowanie zużywałam około 2 tygodnie.
Do tej pory używałam namiętnie Biodermy i szczerze mówiąc myślałam, że jest niezastąpiona. Caudalie bije ją na głowę. Kilkakrotnie zdarzyło mi się stosować ją po Biodermie właśnie, jako tonik, i niestety wacik co nieco zdradzał. Nie mówię, że Bioderma jest zła, bo skłamię. Po prostu znalazłam coś lepszego i niezmiernie się z tego cieszę.
Formuła produktu jest oparta na wodzie. W składzie znajduje się m.in olej rycynowy, gliceryna i bisabolol ( wyciąg z rumianku).

Szczerze mówiąc, po tak skromnych testach, mam ochotę na więcej. I znając siebie, pewnie to "więcej" niedługo stanie dumnie na półce w łazience.
Jestem pod wielkim wrażeniem zarówno filozofii marki jak i skuteczności oraz jakości ich produktów.
Mój apetyt został rozbudzony.

21 komentarzy:

  1. Dziękuję Ci za tego posta. Jak tylko skończy mi się mój płyn micelarny kupuję ten, bo czaję się już od kilku miesięcy. Jeszcze pytanie, gdzie kupowałaś, że dają takie gratisy? Pozdrawiam.

    P.S. Znowu Cię otagowałam, jak Ci się spodoba to zapraszam do zabawy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ależ bardzo proszę, cała przyjemność po mojej stronie;)
      ja zamawiam zawsze na newpharma.be. bardzo polecam- szybko i dość tanio.
      z gratisami to mi fartnęło, muszę przyznać. myślę, że to była na Mikołaja promocja.ostatnio jako super bonus dostałam ręcznik;)

      Usuń
    2. oooo tam właśnie widziałam te kosmetyki. Dobrze wiedzieć, że mają dobry serwis. :)

      Usuń
  2. Pierwszy raz widzę te produkty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie są jeszcze bardzo popularne w Polsce, ale mam nadzieję, że to się zmieni;)

      Usuń
  3. Podoba mi się :)! Ciekawe czy da radę kupić je w Polsce ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooj tak takie bonusy sa mile widziane:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;)a pewnie;)szkoda tylko, że nie jest tak za kazdym razem. przy ostatnim zamówieniu dostałam.... ręcznik;)

      Usuń
  5. Super te próbeczki i marka godna uwagi :) Kusząca, bardzo...

    OdpowiedzUsuń
  6. jest kilka produktów, któree bardzo lubię :)
    woda winogronowa nie odmieniła natomiast mojego życia ;)
    dobrze, ze marka jest dostępna w coraz większej ilości aptek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na razie zapoznaję się z tą firmą.mam nadzieję, że zauroczenie przerodzi się w miłość;)

      Usuń
  7. Jeszcze żadnych produktów z tej firmy nie miałam, ale jak wykończę swoje zapasy to na pewno wypróbuję micela :)

    OdpowiedzUsuń
  8. zostałaś u mnie otagowana :) zapraszam do zabawy -> http://kasiuleczkabiedroneczka.blogspot.nl/2013/03/tag-liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  9. o nie i po co ja tu weszłam:/ uwielbiam beauty elixir i teraz przez Ciebie chcę ten sorbet, brzmi jak krem, którego szukam:]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja się cieszę, że tu weszłaś;) dla mnie ten sorbet jest genialny a na beauty elixir choruję. dorwę go kiedyś;)

      Usuń
  10. Niesamowicie przydatny wpis - już wiem, że następnym razem sięgnę po płyn micelarny :)
    Ja również miałam kilka próbek kremu sorbetu i zakochałam się w nim bez pamięci! Koniecznie muszę go kupić, ale najpierw wykończę zapasy ;)
    A ze swojej strony polecam Ci piankę do mycia twarzy - jest naprawdę świetna i dość wydajna, mam opakowanie 50 ml i użwam je już 2 tydzień, a ubytek to dopiero 1/3 buteleczki :)

    OdpowiedzUsuń