czwartek, 29 listopada 2012

Kremy BB

Wszyscy o nich mówią to i mi się zachciało.
Krem BB czyli Blemish Balm został opracowany przez niemieckich (!?) naukowców na potrzeby pacjentów po zabiegach laserowych, aby pomóc im szybciej zregenerować i uspokoić skórę, a także zmniejszyć ewentualne skazy i blizny. Dlatego produkty te napakowane są dobroczynnymi substancjami, pochodnymi silikonu (tworzy bardzo dobrą warstwę zabezpieczającą przed działaniem niesprzyjających warunków), są lekkie i łatwe w nakładaniu.
Nie zrobiły furory na europejskim rynku, ale Azjaci, jak tylko zwęszyli co te kremy naprawdę potrafią szybko zaadoptowali je na swoje rynki i do swoich wymagań. I nie ma co ukrywać zrobili kawał dobrej roboty, bo te BB kremy, które obecnie zalewają nasze drogerie nijak się mają do tych z Azji. Dla mnie są one po prostu dobrymi kremami tonującymi i tyle.
Zanim zdecydowałam się na zakup tych tu właśnie przetestowałam chyba wszystkie dostępne w sklepie, bo wydatek za pełen wymiar jest wcale niemały. Jest to więc owoc kilkumiesięcznych urągań, wybrzydzań i kręceń nosem, ale starannie wyselekcjonowany z BB-wego gąszczu, dopasowany oczywiście do moich potrzeb.




Od lewej
1.Lioele- Dollish Veil vita BB- w kolorze natural green
2.Skinfood- Mushroom Multi CareBB Cream- natural skin
3.Lioele- Beyon the solution BB cream- ten krem występuje w jednym, dopasowującym się kolorze

Muszę powiedzieć, że wszystkie kremy bardzo lubię, a używam ich w zależności od kaprysów mojej cery.

Na pierwszy ogień Skinfood


W składzie kremu znajduje się ekstrakt z
- aloesu- łagodzi podrażnienia i stany zapalne, przyspiesza regenerację, opóznia starzenie
- grzybów, jednak nie mam bladego pojęcia jakich (mam nadzieję, że nie z pieczarek;)-  najprawdopodobniej są to shitake, wyciąg z których Azjaci nazywają eliksirem młodości. Jego zadaniem jest aktywizacja komórek obronnych skóry, stymulacja tworzenia się kolagenu i ochrona przed wolnymi rodnikami czyli wykazuje silne działanie przeciwzmarszczkowe
oraz
- arbutyna- działa silnie depigmentacyjnie hamując produkcję melaniny
-adenozyna- regeneruje skórę i działa silnie przeciwzmarszczkowo. Blokuje rozpad kolagenu, wygładza rozjaśnia
 Krem posiada filtr przeciwsłoneczny 20 PA+, ale ja zawsze staram się nakładać dodatkowy.


Krem świetnie się rozprowadza-  nakładam go palcami jak zwykły krem i najczęściej są to dwie cienkie warstwy. Średnio kryje, więc przy większych niespodziankach korektor jest niezbędny.No i muszę go przyprószać pudrem inaczej po 3 godz zaczynam świecić. Genialnie wtapia się w skórę, dopasowuje się do niej idealnie (potrzebuje z 5 min), wyrównuje koloryt, pięknie ożywia i rozświetla. Przy okazji dobrze nawilża i zauważyłam, co znamienne, że moje przebarwienia są mniej widoczne. Nie podkreśla suchych skórek, nie włazi w pory (jeśli oczywiście nałożymy zbyt dużo to powłazi) i do tego bardzo przyjemnie pachnie.


Lioele Beyond Sollution


 Najpierw skład:
- kwas hialuronowy- silny nawilżacz
- kolagen morski- stymuluje syntezę kolagenu i elastyny, zagęszcza i odnawia skórę, przywraca gładkość i sprężystość
- olej z orzechów macadamia- regeneruje, wygładza, odmładza poprawia wygląd skóry, ma działanie antyrodnikowe
- olej jojoba- reguluje wydzielanie sebum, przyspiesza regenerację, łagodzi stany zapalne, nawilża i zmiękcza
- bisabolol- składnik rumianku o bardzo silnych właściwościach gojących, kojących i przeciwinfekcyjnych, chroni przed powstawaniem zaczerwienień i uczuleń
Krem nie posiada filtra przeciwsłonecznego.


 Krem bardzo dobrze się nakłada i stapia ze skórą. Nadaje ładny zdrowy kolor i delikatnie rozświetla. O wiele mocniej kryje niż jego poprzednik i można z nim przesadzić, zatem lepiej nałożyć klika cieniutkich warstw stopniując krycie. Ma delikatny mydlany zapach. Faktycznie koi skórę, bo najczęściej stosuję go po wizycie u kosmetyczki czy moich własnych eksperymentach- cera szybciej wraca do normy, zaczerwienienia znikają.

Ostatni, ale wcale nie najgorszy, to zielony cudak Lioele Dollish Veil Vita


Krem jest zielony, ale po roztarciu zmienia kolor i dopasowuje się do cery. Moja wersja przeznaczona jest do skóry z zaczerwienieniami, rozszerzonymi naczynkami i stąd ten kolor. Rzeczywiście niweluje naczynka, wyrównuje koloryt, twarz wygląda świeżo i promiennie. Nigdzie nie włazi, ładnie wygładza- stosuję go czasem pod oczy, szczególnie latem, gdy jestem opalona. I tu wychodzi jego wada- nie ma tak dobrych właściwości dopasowujących się do cery jak jego poprzednicy i latem jest po prostu zbyt jasny. Ale można go spokojnie stosować jako baza pod inny krem BB bądz podkład. Próbowałam i w tej roli sprawdza się znakomicie.
W składzie kremu znajdziemy
- witaminy- A, C, E- przeciwutleniacze; B5 (D- panthenol) - nawilża, łagodzi podrażnienia, koi, poprawia barierę lipidową regeneruje; F- reguluje pracę gruczołów, chroni warstwę rogową naskórka, łagodzi podrażnienia alergiczne; H (biotyna)- leczy stany zapalne, regeneruje naskórek, nawilża, działa przeciwzmarszczkowo, jej skuteczność wzrasta wraz z obecnością wit.A i E
- ekstrakt z portulaki- zródło polifenoli, kwasów omega-3, wit. E i A, przeciwutleniacz, działa przeciwzapalnie i przeciwalergicznie
- skwalan- nawilża, zmiękcza, uelastycznia, wzmacnia barierę ochronną i działa przeciwzmarszczkowo
Zawiera filtr spf 25/ PA++


Wszystkie kremy tego typu działają podobnie. Te trzy sprawdziły się, w moim przypadku, najlepiej, co nie znaczy, że nie sprawdzę sobie kiedyś czegoś nowego. Mają swoje wady, ale uważam, że zalet jest więcej. Dlatego warto poszukać swego ideału. Zajrzyjcie tu lub tu.
Na pewno każdy z nich wymaga przypudrowania. Nie są to podkłady, więc nie oczekujcie, że wytrwają cały dzień w nienaruszonym stanie. Nie nadają się więc na wielkie wyjścia, kiedy makijaż powinien być trwały. Na co dzień jednak, są niezastąpione. Przynajmniej dla mnie.
Zaraz może powiecie, że wszystkie są dla starych bab, bo są przeciwzmarszczkowe. Ja jakiegoś spektakularnego wygładzenia dzięki tym kremom nie zauważyłam, więc myślę, że jest to działanie bardziej prewencyjne i ocenię to za kilka lat. Widzę natomiast poprawę w nawilżeniu mojej cery, szczególnie teraz przy włączonych kaloryferach, holenderskich wiatrach i deszczach. Jenak na to ma też wpływ to, co kładę pod nie. Kremy są napakowane silikonami i nie da się ukryć, że to one, w głównej mierze, tworzą barierę zabezpieczającą.
Używając ich należy pamiętać o bardzo dokładnym demakijażu, jeśli nie chcemy za jakiś czas walczyć z zaskórnikami i innymi niespodziankami. Silikony trzeba bezapelacyjnie zmyć codziennie i dać skórze odpocząć. Bardzo dobrze spisuje się w tej roli metoda OCM, ale ja mam też inny sposób. Najpierw sięgam po płyn do demakijażu oczu (tak, na całą twarz), po tym micel i na końcu  mydło Alep lub Savon Noir z gąbką konjac.
To tyle na dziś. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was na śmierć;) Zatem kto żyw, niech jakiś komentarz zostawi i podzieli się swoimi doświadczeniami na temat BB. Zapraszam :)

Tymczasem pozdrawiam.
Jutro już piątek juhu!!!

10 komentarzy:

  1. Mam Dollish, ale fioletowy i bardzo go lubie :) Zaciekawiłaś mnie tym Beyond Sollution, muszę go kupic :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fioletowy testowałam i też mi się spodobał. Beyond sollution występuje tez w wersji z filtrem uv;)

      Usuń
  2. ciekawe te Twoje kremy bb ja mam z Garniera i jestem zadowolona:)
    Lioele Beyond Sollution ma super skład może się skusze jak skończy się mój bb Garnier

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja właśnie czekam na próbki kremów BB:) Bo jeszcze żadnego nie używałam, jednak nie wiem kiedy zacznę ich używać skoro mają tyle silikonów uu tym mnie zmartwiłaś troszkę:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale kochanieńka podkłady też maja silikon i dlatego napisałam, że kremy bb (no i nie tylko)trzeba super dokładnie zmyć.ja tez mam problemy z cerą, widziałaś zresztą, i nic mi się po bb nie dzieje złego. spróbujesz to sama ocenisz;)

      Usuń
  4. wszystkie trzy miałam i chyba najbardziej lubiłam Lioele Beyond, troszkę nawet za nim tęsknię;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lioele Beyond Sollution- zazdroszcze <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś ciągle nie mam przekonania do tych BB :(

    OdpowiedzUsuń