sobota, 17 listopada 2012

Już jest!!!!

Przypłynął dziś o 14! Przyszła chyba cała wioska, bo tłum był niebywały. No i mnie nie mogło tam zabraknąć. Nie przeżyłabym.


W Holandii Mikołaj jest biskupem z tiarą i pastorałem, a nie amerykańskim grubaskiem z dzwoneczkiem. Ma ze sobą etiopskiego chłopca, zwanego Czarnym Piotrusiem, którego uratował z niewoli a ten w zamian pomaga Mu i służy.


Mikołaj przypływa łodzią z Hiszpanii około dwa tygodnie przed swoimi urodzinami i do tego czasu obdarowuje dzieci drobnymi upominkami wkładanymi najczęściej do butów.


Dzieciaki zostawiają Mu, jego pomocnikom i dla konia, na którym podróżuje, różne smakołyki: ciasteczka, marchewkę, mleko.
Najbardziej popularne są pierniczki i kruche korzenne ciasteczka tzw. kruid noten.


Mikołajki obchodzi się tu bardzo hucznie i jest to kulminacyjny dzień prezentów, i chyba najważniejszy w roku. Przypada on na 5 grudnia. Do tego czasu trwa totalne zakupowe szaleństwo, a wybranie się na zakupy w weekend jest nie lada wyzwaniem i sprawdzianem cierpliwości.


Dziki tłum:

Każdy chce być Czarnym Piotrkiem:

I dziewczynka z fantazyjnym kapeluszem:

Orkiestra Świętego Mikołaja:

I Jego cheerleaderki;)

Działo się!!! Najwięcej radochy miały oczywiście dzieciaki.
Zdolni Holendrzy przerobili Gangnam Style na piosenkę o Mikołaju i momentami wszyscy się darli hey sexy lady whop whop...i machali łapą w górze. Coś pięknego, a Martusi padł oczywiście aparat.


Mikołaj szepnął mi coś na ucho;) ale o tym jutro. Bądzcie grzeczne;)
Buziaki.
Marta

6 komentarzy:

  1. no nie, Mikołaj i sexy lady:D Czarny Piotrek ciekawy, nie wiedziałam, że tak jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak już pisałam u tiamomode, nie przepadam za tą tradycją :( Zwarte Piety wiszące za nogi w pasażu handlowym budzą we mnie niesmak ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a mnie tam to się nawet podoba:).wolę to niż te amerykańskie tradycje.

      Usuń
  3. nigdy nie słyszałam o Czarnym Piotrusiu hmm

    OdpowiedzUsuń