Przypłynął dziś o 14! Przyszła chyba cała wioska, bo tłum był niebywały. No i mnie nie mogło tam zabraknąć. Nie przeżyłabym.
W Holandii Mikołaj jest biskupem z tiarą i pastorałem, a nie amerykańskim grubaskiem z dzwoneczkiem. Ma ze sobą etiopskiego chłopca, zwanego Czarnym Piotrusiem, którego uratował z niewoli a ten w zamian pomaga Mu i służy.
Mikołaj przypływa łodzią z Hiszpanii około dwa tygodnie przed swoimi urodzinami i do tego czasu obdarowuje dzieci drobnymi upominkami wkładanymi najczęściej do butów.
Dzieciaki zostawiają Mu, jego pomocnikom i dla konia, na którym podróżuje, różne smakołyki: ciasteczka, marchewkę, mleko.
Najbardziej popularne są pierniczki i kruche korzenne ciasteczka tzw. kruid noten.
Mikołajki obchodzi się tu bardzo hucznie i jest to kulminacyjny dzień prezentów, i chyba najważniejszy w roku. Przypada on na 5 grudnia. Do tego czasu trwa totalne zakupowe szaleństwo, a wybranie się na zakupy w weekend jest nie lada wyzwaniem i sprawdzianem cierpliwości.
Dziki tłum:
Każdy chce być Czarnym Piotrkiem:
I dziewczynka z fantazyjnym kapeluszem:
Orkiestra Świętego Mikołaja:
I Jego cheerleaderki;)
Działo się!!! Najwięcej radochy miały oczywiście dzieciaki.
Zdolni Holendrzy przerobili Gangnam Style na piosenkę o Mikołaju i momentami wszyscy się darli hey sexy lady whop whop...i machali łapą w górze. Coś pięknego, a Martusi padł oczywiście aparat.
Mikołaj szepnął mi coś na ucho;) ale o tym jutro. Bądzcie grzeczne;)
Buziaki.
Marta
no nie, Mikołaj i sexy lady:D Czarny Piotrek ciekawy, nie wiedziałam, że tak jest.
OdpowiedzUsuń;)cała Holandia, ale ja ją za to lubię.
UsuńJak już pisałam u tiamomode, nie przepadam za tą tradycją :( Zwarte Piety wiszące za nogi w pasażu handlowym budzą we mnie niesmak ;)
OdpowiedzUsuńa mnie tam to się nawet podoba:).wolę to niż te amerykańskie tradycje.
Usuńnigdy nie słyszałam o Czarnym Piotrusiu hmm
OdpowiedzUsuńbo to chyba tylko w Holandii tak jest.
Usuń