sobota, 13 października 2012

Meteoryty Guerlain'a

Meteorites Perles Iluminating Powder, bo tak brzmi pełna nazwa, jest kultowym i chyba najbardziej rozpoznawalnym produktem marki Guerlain. Swoją premierę miał w 1987 roku. Doczekał się wielu edycji i ulegał metamorfozom. Jednak wciąż święci triumfy i jest marzeniem milionów kobiet. Moja wersja pochodzi z 2010 roku  i jest w kolorze Teint Dore, czyli tej najciemniejszej. Pewnie pomyślicie sobie, czym tu się zachwycać, ot zwykły puder w kulkach tyle, że od znanej marki i za kosmiczne pieniądze. Błąd! Też tak myślałam dopóki go nie wypróbowałam. Dziewczyny to jest magia no!
Ale od początku.
Opakowanie



Szczyt luksusu. Piękne, starannie wykonane. Pudełeczko, w zasadzie puzdereczko, jest metalowe, solidne. Na wieczku - rozeta, logo Meteorytów. Kulki dla bezpieczeństwa przykryte gąbeczką.
 
W środku 


Mój puder jest już nieco sfatygowany przez namiętne używanie, ale musicie przyznać, że jest bardzo wydajny- jestem gdzieś w połowie. Kolory kulek są tak skomponowane aby dopełniały się, jednocześnie redukując, dla uzyskania neutralnego koloru. Wiem, brzmi to cokolwiek dziwnie, ale tak jest- choć nie nadają koloru, robią z twarzą coś niesamowitego. Po prostu co ma być zneutralizowane (zaczerwienienia, ziemistość cery itp) jest zneutralizowane, co ma być matowe takim się staje. Oprócz tego wszystko jest przepięknie rozświetlone. Nie jest to żaden nachalny, chamski brokat, co to, to nie. Twarz wygląda bardzo subtelnie, świeżo, promiennie. Nie jest płaska, makijaż zaś nabiera szlachetności i takiego fotoszopowego wygładzenia.
W moim pudrze znajdują się kuleczki:
  • fioletowe i niebieskie- korygujące- eliminują żółty odcień cery nadając jej zdrowy wygląd 
  • beżowe i jasna czekolada - wyrównują koloryt
  • białe złoto i perłowo-morelowe- rozjaświetlają cerę w bardzo subtelny sposób.
Mieszam je ze sobą dużym pędzlem i nakładam na makijaż. Na wielkie wyjścia, przed Meteorytami, oprószam twarz dodatkowo, sypkim pudrem.
Nie ma co ukrywać produkt jest luksusowy, ale niezaprzeczalnie wart swojej, wysokiej, ceny.
Dodam jeszcze tylko, że puder pachnie fiołkami
Jestem w nim zakochana na zabój. Naprawdę jest nie z tego świata.
Próbowałyście może? Macie go w swoich kolekcjach? Podzielcie się wrażeniami.

6 komentarzy:

  1. Masz fajny kolorek, ja miałam Myhic i jakoś się nie polubiliśmy, nie widziałam żadnego efektu i puściłam dalej:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem tak bywa.Ja się kiedyś napaliłam na korektor Bobbi Brown i też okazał się dla mnie niebywałą porażką.

      Usuń
  2. Niebywale urzekający, już chcę go mieć! A często spełniam swoje zachcianki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spełniaj, spełniaj bo warto naprawdę.Pięknego bloga prowadzisz.

      Usuń